Sklep muzyczny. Gitary, skrzypce, pianina, perkusje, itp. Plus pan za ladą gotowy pomóc w każdej chwili. Chodziłam po tym sklepie już dobry kwadrans, bo blondyn przepadł jak kamień w wodę. Mijałam te wszystkie instrumenty, na których nie potrafiłam grać. Na końcu - gitary. Raj dla Niallera.
Gdzie on do cholery jest?
W rogu pomieszczenia stała nieduża ławka. Usiadłam na niej, podparłam dłońmi brodę i wpatrywałam się w piękne gryfy gitar, które stały w równym rządku. Gdy tak wodziłam wzrokiem wzdłuż alejki, dostrzegłam coś, czego wcześniej tu nie było - paczkę. Ale nie taką zwykłą. To była duuuuuuuża, prostokątna paczka owinięta ozdobnym papierem i przewiązana grubą, czerwoną wstążką. Babska ciekawość wzięła górę, dlatego podeszłam bliżej. Na paczce widniało moje imię. No dobra, przecież nie tylko ja mam na imię Kathy
- Otwórz - usłyszałam Jego głos gdzieś za sobą - podeszłam bliżej pudła i powoli zaczęłam ciągnąć za sznurki zawiązanej wstążki. Delikatnie zdejmowałam papier, jakbym bała się, że coś zaraz wyskoczy ze środka. Niepewnie otworzyłam duże pudło i...zaniemówiłam. Stałam dobrych kilka chwil i próbując ogarnąć co jest w środku - Podoba ci się? - głos Nialla rozbrzmiał koło mnie. Wypuściłam przeciągle powietrze z ust i zamrugałam oczami, by upewnić się czy dobrze widzę. Spojrzałam na Nialla. Uniósł pytająco brew i czekał na moją odpowiedź
- Kupiłeś mi....gitarę? - wydukałam wreszcie
- Czyli ci się nie podoba - bardziej stwierdził niż zapytał. Czyli mój wyraz twarzy był nie taki jak powinien być
- Żartujesz? Jest...o Boże, to najlepsza rzecz jaką mogłam dostać - uśmiechnęłam się od ucha do ucha, a on odetchnął z ulgą - Ale, jest jeden problem. Nie umiem grać.
- Po to ją dla ciebie kupiłem. Żeby cię nauczyć. Poza tym, zawsze chciałaś mieć gitarę, więc...oto jest.- wyszczerzył się
- Dziękuję - wyszeptałam, przytulając go mocno
- No dalej, obejrzyj ją - powiedział mi do ucha. Nie czekając długo, wyjęłam gitarę z futerału. Była cudowna. Pudło było w kolorze ciemnego brązu, lśniące, niesamowite w dotyku. Gryf, struny, stroiki. Czułam się, jakbym trzymała w rękach najdelikatniejszą rzecz na świecie. Chwyciłam mój przecudny prezent w odpowiedni sposób i próbowałam wydobyć z niej jakiś dźwięk, co było totalną porażką. Poczułam, jak Niall stanął za mną, objął dłońmi moje dłonie i kierując nimi ostrożnie, wydobył z instrumentu kilka pięknych dźwięków.
Puścił moje dłonie, a ja odwróciłam się w jego stronę.
- Nauczysz mnie?
- Kiedy tylko będziesz chciała. – cmoknął mnie w nos. Brakowało mi tego.
Takich prostych gestów, ciepłych słów, bycia sam na sam.
- Mówiłam już, że to najlepsza niespodzianka w moim życiu?
- Chyba jedna z najlepszych. - spojrzałam na niego zdziwiona, co wiązało się
z lekkim uniesieniem głowy. On za to zawadiacko się uśmiechnął i puścił do mnie
oko. – Chyba niedokładnie sprawdziłaś zawartość prezentu. – zajrzałam do pudła.
Pusto. Futerał? Co tu robi biała koperta? Podniosłam ją i spojrzałam pytająco
na Nialla. – No. Na co czekasz? – uśmiechnął się
- Albo ty zwariowałeś albo to mi się śni. To tylko sen, prawda? – wydukałam
wyjmując z koperty jej zawartość
- Nie, kochanie. – uśmiech nie znikał z jego twarzy
- Niall…ale ja nie mogę tego przyjąć
- Dlaczego?
- Mnie nie stać na takie prezenty dla ciebie. Nie mam jak ci się zrewanżować.
- Kathy, posłuchaj mnie – uniósł moją twarz i spojrzał mi w oczy – Nie
zrobiłem tego żebyś mi się teraz rewanżowała. Nie o to chodzi. Wiem, że zawsze
chciałaś nauczyć się grać na gitarze. Jesteś moją dziewczyną. Jeśli to sprawi,
że będziesz szczęśliwa, ja też będę. Twój uśmiech to dla mnie najlepszy
prezent. Cieszę się, że dałaś mi jeszcze jedną szansę. Możemy na nowo odbudować
to, co tak niedawno się rozwaliło. – dodał, a ja skrzywiłam się na samo
wspomnienie naszych, wtedy już praktycznie codziennych kłótni
- Nie chcę do tego wracać, Niall. Chcę żeby było inaczej. Nie tak jak
kiedyś. – westchnęłam mówiąc to, a on pogłaskał mnie po policzku
- Tym razem damy radę. Obiecuję – powiedział i mocno mnie przytulił.
Oparłam głowę na jego torsie i wpatrywałam się w kopertę. – Niall? –
usłyszałam tylko ciche „Hmmm?” – Ale…tu jest tylko jeden bilet – powiedziałam,
a on odsunął się delikatnie ode mnie
- Przepraszam, ale nie mogę iść. Mamy wywiady. – spojrzał na mnie smutno –
Próbowałem to jakoś przeskoczyć, ale…
- Rozumiem. Nie bądź smutny – weszłam mu w słowo i uśmiechnęłam się do niego
– I tak zrobiłeś mi niesamowitą przyjemność. A teraz bierzmy to wszystko i
wracajmy do domu. – chwyciłam go za rękę
*********
Jeszcze 2 godziny. Nie mogę w to uwierzyć. Mój chłopak załatwił mi wejście
na niesamowite wydarzenie. Bilety zostały wyprzedane ekspresowo. Gdy zapytałam
Nialla, jakim cudem zdobył bilet, na który ja nie dałam rady zapolować, odparł,
że „ma się te znajomości”. No tak. Siedzi w tej całej branży muzycznej, to ma
wtyki. Szykowałam się jak głupia. Ciuchy porozwalane na łóżku i podłodze,
kosmetyki na całej długości stolika, buty walające się koło szafy. A gitara.
Moja gitara. Prezent od mojego cudownego chłopaka. Leżała na honorowym miejscu.
Dobra, pobrzdąkam na niej później. Czas się szykować i ogarnąć ten bajzel.
*********
Stałam przed londyńską O2 Areną i podskakiwałam w miejscu z ekscytacji. Za
godzinę zacznie się show. Ludzie powoli ustawiali się do wejść, więc i ja
zaczęłam robić to samo. Ludzi przybywało, więc zaczęło się robić coraz
ciaśniej. Nie za bardzo wiedziałam, gdzie stoję, czy blisko, czy daleko
wejścia.
- Ciekawe czy to prawda, że ma sekretną dziewczynę? – usłyszałam gdzieś obok
– No wiesz, Niall.
- Nie mam pojęcia. A coś więcej wiesz?
Zaczęłam przysłuchiwać się uważniej
- No krążą jakieś pogłoski, że Niall się z kimś spotyka, ale jeszcze nikt go
nie przyłapał z żadną dziewczyną
Nie przyłapał? – pomyślałam – Co on, ma niby 16 lat i kryje się przed
rodzicami?
Dalszej części tej rozmowy nie słyszałam, ponieważ doszłam już do wejścia.
Podałam swój bilet i kilka chwil później szukałam swojego miejsca na trybunach
ogromnej areny. Ludzi przybywało i przybywało, a ja tylko odliczałam minuty do
rozpoczęcia: 30...15…10…5.
Rozbrzmiały pierwsze dźwięki, pierwsze słowa piosenki. Potem następna i
następna, kolejna. Jedna za drugą. A ja z utęsknieniem wyczekiwałam na tą moją.
Tą melodię, te słowa, które od samego początku sprawiały, że nie mogłam
opanować łez. Doczekałam się. Ostatni utwór. Ten hit, który przez ostatnie
miesiące nie schodził z list przebojów, w moim sercu zajmował szczególne
miejsce. Wzruszał mnie
niesamowicie.
Aren't you somethin' to admire
Cause your shine is somethin' like a mirror
And I can't help but notice
You reflect in this heart of mine
If you ever feel alone and
The glare makes me hard to find
Just know that I'm always
Parallel on the other side
Śpiewałam razem z Justinem kolejne słowa piosenki, a łzy jak grochy ciekły
po mojej twarzy. Przypominałam sobie tyle momentów ze swojego życia. Tyle osób,
które mogłabym nazwać moim lustrem. I jego. On był teraz tą ważną osobą. Niall
Horan. Idol milionów dziewczyn na całym świecie, który z tych milionów wybrał
właśnie mnie. Który się zmienił, bo wierzył w nas. I ja też wierzyłam.
Koncert się skończył. A mi pozostała jakaś pustka w sercu. Żałowałam, że
Nialla nie było tu ze mną, a z drugiej strony wiedziałam, z czym się wiąże jego
praca. Powoli zaczęłam opuszczać trybuny i wyszłam na korytarz, gdy usłyszałam
dźwięk telefonu. Przyjdź za arenę –
przeczytałam w smsie od blondyna. Szybko zbiegłam do wyjścia i udałam się za
budynek. Stał przy ogrodzeniu, za którym znajdowało się tylne wyjście i
parking.
- Niall? Miałeś mieć wywiady. – uśmiechnęłam się podchodząc do niego
- Skończyliśmy wcześniej, więc pomyślałem, że wpadnę. Nie cieszysz się? –
zrobił smutną minę
- Bardzo się cieszę! I…dziękuję ci za najlepszy dzień w moim życiu –
powiedziałam, a on wskazał palcem na swój policzek. Zaśmiałam się pod nosem,
zbliżyłam się do niego i gdy miałam dać mu buziaka w polik, on odwrócił głowę
tak, że nasze usta się spotkały. – Cwaniak – wymruczałam, a on pocałował mnie
przeciągle
- Żaden cwaniak. Tylko coś ode mnie uciekasz. – powiedział, lekko odsuwając
swoją twarz od mojej i uśmiechnął się przy tym zawadiacko
- A co? Nie możesz mnie dogonić? – spojrzałam na niego zalotnie
- Już cię mam…i nigdzie nie puszczę – odparł i ponownie złączył nasze usta w
długim, namiętnym pocałunku. Przyjemne ciepło rozlało się po moim ciele, a
motyle wariowały w brzuchu. To uczucie, którego mi tak brakowało, wróciło ze
zdwojoną siłą. Na tyłach londyńskiej areny. Poczułam jak jego dłonie, którymi wcześniej
obejmował moją twarz, wkradają się pod materiał koszulki. Delikatnie masował
moje plecy, przez co z moich ust wydobyło się ciche mruknięcie. Czułam jak się
uśmiechnął. Nie chcąc pozostawać mu dłużna, przejechałam językiem po jego
dolnej wardze, a po chwili miałam już swobodny dostęp do jego ust. Nasze języki
droczyły się ze sobą i na nowo zaczynały dziki taniec. Jego ręce w przypływie
emocji zjechały na moje pośladki. Teraz on mruknął cicho, przygryzł moją dolną
wargę i delikatnie ją zassał. Oderwaliśmy nasze usta od siebie. Twarz mnie
piekła, a krew w żyłach buzowała niesamowicie, jakby zaraz miała je rozsadzić od
środka. Spojrzeliśmy na siebie w tym samym momencie. Blondyn nic nie mówiąc,
pociągnął mnie za rękę w stronę swojego samochodu.
Moja Kathy! Czytałam ten rozdział chyba sześć razy, tak bardzo mi się podobał. Bardzo lubię Twoją twórczość, wiesz? Jest taka ciepła o przyjazna dla umysłu i oka, czytanie sprawia mi niesamowitą przyjemność. Bardzo sie cieszę, że piszesz. Pragnę czytać kolejne rozdziały. Już ode mnie nie uciekniesz, jestem stałą fanką!
OdpowiedzUsuńBuziaki!