Ten rozdział pisze na totalnym spontanie, pod wpływem chwili. Nie wiem jaki będzie efekt końcowy.
___________________________________________________________________
Lotnisko w Nowym Jorku było strasznie duże. Wszędzie ludzie. Masa ludzi. Ktoś kogoś woła. Ktoś kogoś wita. Ktoś się z kimś żegna.
Szłam w towarzystwie wysokiego, barczystego mężczyzny, który pomagał mi z walizkami, a jednocześnie miał za zadanie bezpiecznie dowieźć mnie do hotelu.
Tak - nie jechałam razem z chłopcami z lotniska. Nie wyszłam z nimi tą samą bramką. Nie widzieli mnie ich fani.
Spytacie "dlaczego?" Tak się umówiłam z Niallem. Nie chciałam szumu od początku pobytu w NY. Chciałam spokojnie dotrzeć do hotelu bez pisków i wrzasków wokół siebie. Bez tych ciekawskich spojrzeń z każdej strony.
Dodajmy też fakt, że rozmowa z członkami Menagementu również nie była łatwa i bądź co bądź do najprzyjemniejszych nie należała. Ale chłopcy postawili na swoim. Niall postawił na swoim. I nie mieli wyjścia. Musieli się zgodzić na mnie. Na moją obecność w tym całym szaleństwie. I na nasze warunki, co do...względnej prywatności naszego związku.
Wyszliśmy z terminala. Nowy Jork powitał mnie hałasem na zewnątrz oraz piękną, słoneczną pogodą. Samochód już czekał. Mój "opiekun" Tom wpakował walizki do samochodu i rozpoczęliśmy podróż przez tętniące życiem ulice tego ogromnego miasta. Chłonęłam wzrokiem każdy widok, byłam szczerze zachwycona ogromem ludzi, samochodów, budynków. Na każdym kroku coś się działo. Nigdy jeszcze nie byłam w USA i nie mogłam się napatrzeć na to co mijaliśmy.
- Kathy, już jesteśmy. - usłyszałam słowa Toma i myślami wróciłam do rzeczywistości.
- Jezu. Tu jest cała masa ludzi - powiedziałam wyglądając przez okno. Szczerze? Byłam tym nieźle przerażona.
- Fanki dowiedziały się, w którym hotelu będą przebywać chłopcy i jak widzisz, już czekają. - Tom westchnął patrząc na tłum.
- Boże.
- Kathy, słuchaj. Robimy tak. Wychodzimy z samochodu jakbyśmy byli zwykłymi gośćmi hotelowymi. Bierzemy walizki i wchodzimy jak gdyby nic. Na tłum masz nie zwracać uwagi. Okej?
- Okej. - odparłam, wciąż jednak pełna obaw.
Gdy Tom otworzył drzwi od samochodu, stojący tłum zaczął piszczeć. W życiu nie słyszałam czegoś takiego. Masa dziewczyn z aparatami, plakatami. Machały w naszą stronę, skakały podekscytowane. Jednak, gdy z samochodu nie wysiadły obiekty ich zainteresowań, trochę się uspokoiły. Przeprawiliśmy się z Tomem pomiędzy tymi ludźmi. Gdy weszłam do hotelowego lobby odetchnęłam z ulgą.
"Boże, gdyby one tylko wiedziały, że ja i Niall...chyba by mnie rozniosły." - pomyślałam
- Kathy, to twoja karta do pokoju. Bagaże za chwilę będą tam na ciebie czekać. - z zamyślenia wyrwał mnie głos Toma - Czy w czymś jeszcze potrzebujesz mojej pomocy?
- Nie...chyba nie. Bardzo ci dziękuję za wszystko. Zginęłabym tu bez ciebie. - uśmiechnęłam się do niego - A gdzie...
- Niedługo powinien tu być razem z resztą - Tom wszedł mi w słowo. Wiedział, że bez Nialla czułam się tu dziwnie. - Tylko wiesz, że najpierw muszą przeżyć to szaleństwo na zewnątrz - wskazał palcem na tłum czekający przed hotelem.
- Ehhh..z jednej strony im współczuję, ale też wiem, że bez wiernych fanów nie byłoby ich tutaj. Tylko...to strasznie szalone. Podziwiam ich, że dają sobie radę z tym wszystkim.
- Wiem o czym mówisz. Ale fani są różni. Nie można wszystkich wkładać do jednego worka....Zmieniając temat, nie wiem jak ty, ale ja padam na twarz i muszę się doprowadzić do porządku po tej długiej podróży. A ty, Kathy, nie idziesz do pokoju? - spytał
- Poczekam tu na mojego idola - odparłam, siadając na fotelu w lobby.
- Aaaaa...okej. To do zobaczenia. - powiedział Tom i ruszył w stronę windy
Fakt faktem, byłam niesamowicie zmęczona długim lotem, ale chciałam na niego zaczekać. Mojego Nialla. Minęły 2 godziny od momentu, gdy rozdzieliliśmy się na lotnisku, a ja już za nim tęskniłam. Już przestałam wracać wspomnieniami do naszych kłótni i rozstania. Chcę zacząć wszystko od nowa. Z Nim.
Czas spędzony w lobby dłużył mi się niemiłosiernie. Zmęczenie dawało się we znaki. Czułam, że już powoli odpływam na tym wygodnym fotelu, gdy tłum przed hotelem zaczął szaleć. Szybko się ocknęłam. Wiedziałam, kto wywołał taką reakcję tych dziewczyn. Stanęłam niedaleko wejścia i obserwowałam przez szybę, to co działo się na zewnątrz. Duży czarny Van zatrzymał się przed hotelem, a po kilku chwilach otworzyły się drzwi. Najpierw zauważyłam wysiadających ochroniarzy, a potem przy piskach fanek z samochodu wysiadł Louis. Za nim Harry, Liam i Zayn. Na samym końcu mój blondyn ubrany w biały t-shirt i czarne spodnie, a na nosie miał czarne okulary. Momentalnie uśmiechnęłam się pod nosem na jego widok. Chłopcy podchodzili do fanów, witali się z nimi, robili sobie zdjęcia i dawali autografy. Ale te buziaki, które fanki dawały Niallerowi średnio mi się podobały. Obserwowałam, jak Niall rozmawia z fanami. Zawsze był im wdzięczny za to co robią i jak wiernie przy nich trwają.
Chłopcy zbliżali się w kierunku wejścia. Odsunęłam się trochę w głąb lobby, żeby nie stać w samym przejściu. Po chwili widziałam jak wchodzą do budynku. Harry i Zayn rozmawiali z ochroną, a Liam i Louis poszli do recepcji. Tylko Niall stał na środku i rozglądał się dookoła.
- Pan czegoś szuka? - powiedziałam głośniej i zaczęłam podchodzić bliżej.
Widziałam jak kieruje głowę w moją stronę. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Tak - odparł, gdy byłam parę kroków od niego. - Chyba coś zgubiłem.
- Może Pan to opisać? Postaram się pomóc - siliłam się na poważny ton
- Jest bardzo cenne. Nie można tego niczym innym zastąpić. Praktycznie najdroższe na świecie. Mój największy skarb. - powiedział zbliżając się do mnie - Ma cudne zielone oczy, blond włosy, malinowe usta, jest niewysoka, ale idealna.
- Chyba nie musi się Pan bać. Ona cały czas tutaj usycha z tęsknoty i nie ma zamiaru nigdzie się ruszać.
- Całe szczęście. Nie przeżyłbym tego. - odparł i mocno mnie przytulił
- Tęskniłam - wyszeptałam jednocześnie upajając się jego zapachem
- To tylko dwie godziny - usłyszałam
- AŻ dwie godziny bez ciebie, Niall.
Odsunął mnie delikatnie i spojrzał na mnie swoimi niebieskimi tęczówkami. Uśmiechnął się szeroko, co już totalnie mnie powaliło.
- Moja największa fanka - powiedział, a potem poczułam jego usta na moich.
- Ekhm!! Gołąbeczki....- romantyczną chwilę przerwał Harry - może przeniesiecie się do pokoju, co? Tu są dzieci.
- Popatrz Styles. No kto by pomyślał? Jak ty się o nie troszczysz... - powiedziałam z ironią, na co on wypiął mi język, a ja nie byłam mu dłużna
- Dobra, dobra, idziemy się ogarnąć - na te słowa Niall pociągnął mnie za rękę w stronę windy.
Po paru chwilach staliśmy już przed drzwiami pokoju. Niall otworzył drzwi, weszliśmy do środka i...zamurowało mnie. Widziałam wiele pięknych pokoi, ale ten był rewelacyjny. Moja reakcja musiała go zdziwić, bo po chwili usłyszałam:
- Kathy? Wszystko ok? Nie podoba ci się? Tak?
- Naprawdę będziemy tu mieszkali cały miesią? - spytałam dalej ogarniając wzrokiem pomieszczenie
- Yyyy..jeśli ci nie pasuje to mogę poszu...
- Ciii!! Nie..nie..jest idealny. - przerwałam mu - Po prostu muszę się przyzwyczaić - powiedziałam i zaczęłam oglądać kolejne pomieszczenia.
Salon, sypialnia, łazienka, taras, jacuzzi. Nie przywykłam do takich luksusów. Gdy skończyłam "obchód" Niall pakował rzeczy do wieeelkiej szafy. Przytachałam swoją walizkę i dołączyłam do niego.
- Jakie plany na dzisiaj? - spytał, gdy układaliśmy rzeczy na półkach
- To chyba ja powinnam o to zapytać - odparłam lekko zdziwiona - Co przewidujesz w swoim grafiku?
- Więc...mamy dziś koncert. I oczywiście próbę przed koncertem. I na obu jesteś obecna. - bardziej powiedział niż spytał
- Taaak? Pierwsze słyszę. Żadnego zaproszenia nie dostałam. A tym bardziej biletu - powiedziałam z przekąsem
- Yhm. To ja bardzo, ale to bardzo bardzo bardzo chciałbym cię zaprosić na nasz dzisiejszy koncert. Co ty na to?
- Nie wypada odmówić - uśmiechnęłam się - A teraz, jeśli pozwolisz, wezmę prysznic, bo inaczej padnę. - powiedziałam, biorąc kilka ciuchów ze sobą
Gdy byłam już przed drzwiami od łazienki, poczułam z tyłu jak ręce Nialla oplatają mnie w talii.
- A może w ramach oszczędzania wody weźmiemy wspólny prysznic? - wyszeptał mi do ucha
- Od kiedy jesteś taki proekologiczny? - uśmiechnęłam się pod nosem
- No wiesz...Matka Ziemia byłaby z nas dumna. - odparł, całując mnie w szyję.
- Sądzę, że Matka Ziemia zrozumie. - odwróciłam się, pocałowałam go przeciągle w usta i zniknęłam za drzwiami łazienki