poniedziałek, 8 lipca 2013

4. Surprise.

Bez zbędnych wstępów. Bo dzisiaj nie wiem co tu napisać.


____________________

Wierciłam się niespokojnie na łóżku od...no od dłuższego czasu. Chciałam zasnąć, ale sen nie przychodził. Co jakiś czas wgapiałam się tępo w sufit i myślałam o dzisiejszym wieczorze. O tym jak mnie pocałował. Jak odprowadził mnie potem do domu. Wiedziałam, że jutro cały zespół, będzie już o tym wiedział. Louis czuwa. Nie wiem jak on to robi, ale ma chyba oczy dookoła głowy. Przed nim człowiek nic nie ukryje, choćby nie wiem jak chciał. Kochałam każdego z tych pięciu wariatów. Każdego na swój sposób. Ci czterej byli najlepszymi kumplami. A ten blondyn - na pewno kimś więcej. Chłopak. Znowu mój chłopak.
Daliśmy sobie szansę. Ponownie. Liczyłam, że nie spieprzymy tego, tak jak ostatnio. Wiem, że tajny związek ciężko jest utrzymać. My wtedy nie podołaliśmy. Za dużo było niepewności i wzajemnych pretensji. Ale zaczynamy od nowa. Jesteśmy mądrzejsi o pewne doświadczenia. Musi się udać. Wierzę w niego. We mnie. W nas...
Moje rozmyślania przesłał dźwięk otrzymanej wiadomości:

One evening I will come to your room,
lock the door, turn off the lights, join you in bed.
I'll come closer to you, my lips near your face....
I can't sleep without saying goodnight ~Niall


Moje serce mocniej zabiło. On robił to specjalnie. Wiedział jak na mnie działa. W myślach przewijało mi się w tym momencie tysiące scenariuszy, które kończyły ten sms nie zwykłym "dobranoc", ale....UGH!!! Co ja robię? Zastanawiałam się, co mu odpisać, żeby nie pomyślał, że mnie tym dobił:

My bed is a magical place
where I suddenly remember everything
I was supposed to do.

Goodnight. ~Kathy

Uśmiechnęłam się pod nosem, odłożyłam telefon na stolik i przymknęłam powieki z nadzieją, że zasnę. Doczekałam się.

Obudził mnie świdrujący moją głowę dźwięk telefonu. Jęknęłam cicho i podniosłam głowę. Otworzyłam jedno oko, aby zlokalizować wkurzający dzwonek. Złapałam za aparat i nie patrząc na ekran odebrałam połączenie
- Halooooo - z mojego gardła wydobył się ochrypły dźwięk. Odchrząknęłam lekko.
- Kathy, to ja. Zejdź na dół. Czekam przed drzwiami - głos blondyna zadźwięczał mi w uszach
- Czy ciebie powaliło?? Dlaczego budzisz ludzi o tak nieludzkiej porze? - ziewnęłam niekontrolowanie. Słyszałam jak się zaśmiał
- Jest 8:00. Lenisz się.
- Przyganiał kocioł garnkowi - mruknęłam - Idę, już idę. - rzuciłam telefon na poduszkę i poczłapałam w stronę drzwi. Nie chciało mi się nawet specjalnie ogarnąć, bo jedyną moją myślą było zaciukanie tego irlandzkiego chłopaka za perfidne budzenie. - Jest sobota i ja chcę się wyspać. Nie moja wina, że jestem typową sową. Zresztą, on nie jest lepszy. Akurat dzisiaj zachciało mu się wstać wcześniej. O ironio. - myślałam, schodząc po schodach. Przecierałam zaspane jeszcze oczy. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się uśmiechnięty Niall.
- Wiesz, że mam ochotę cię zamordować? - spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek
- Też się cieszę, że cię widzę - odparł niezrażony - Mogę wejść?
- Proszę - otworzyłam szerzej drzwi. Gdy mnie mijał, cmoknął mój policzek. Jakoś chyba nadal do mnie nie dotarło, że znowu jesteśmy razem, co chyba było widać po moim wyrazie twarzy, bo odwrócił się w moją stronę:
- Co jest? - zapytał, patrząc na mnie uważnie - Zmieniłaś zdanie? - w tonie jego głosu wyczułam obawę
- Nie. Po prostu muszę znowu przyswoić pewne rzeczy do codzienności. Jak na przykład, to miłe powitanie - uśmiechnęłam się, a on prawie niesłyszalnie odetchnął - Jednak nie urządzaj mi więcej takich pobudek - dodałam i pogroziłam mu palcem. Zaśmiał się. Chwycił moją rękę i pociągnął w stronę salonu. Poczekał aż usiądę na sofie i usiadł obok mnie.
- Coś się stało, Niall? - spytałam niepewnie, bo nic nie mówił
- Co? - ocknął się - Nieeeeeee. Tylko. Kurde. Nie wiem jak zacząć - podskoczył na sofie z wyraźnym podekscytowaniem. Spojrzałam na niego uważnie i uniosłam brew, czekając na ciąg dalszy - Nie jestem dobry w niespodziankach - kontynuował a ja poruszyłam się niespokojnie. - Może lepiej będzie, jak pójdziesz ze mną w pewne miejsce.
- Niespodzianka? - uśmiechnęłam się szeroko i zerwałam się na równe nogi - Daj mi 10 minut. Tylko  się ogarnę. - powiedziałam i już biegłam do pokoju. Szybko wybrałam bluzkę i spodnie z szafy. Makijaż sobie darowałam. Na nogi wciągnęłam trampki. Zbiegałam po schodach trzymając wsuwki w zębach i upinałam pseudo-kok. - Oto i jestem - zakomunikowałam unosząc ręce do góry.
- Szybka jesteś - odparł z uśmiechem - W takim razie...w drogę!

________________

- Niall, może weźmiemy taksówkę? Nie boisz się, że ktoś nas zobaczy? - prawie biegłam, starając się dotrzymać mu kroku
- To już niedaleko - szybko zmienił temat. Modliłam się w duchu, żeby gdzieś nie pojawiła się jakaś fanka. Przecież to Londyn
- Przynajmniej załóż kaptur - westchnęłam. Jednak w tym wypadku mnie posłuchał.
Nie chodziło o to, że się wstydziliśmy. Po prostu nie byłam przyzwyczajona, że Niall jest otaczany przez tłumy. Poza tym chcieliśmy zachować nasze uczucie dla siebie. Uzgodniliśmy to jeszcze przed naszym rozstaniem i nie afiszowaliśmy się publicznie swoją miłością. Jednak bałam się trochę, co siedzi w głowie temu szalonemu chłopakowi.
- Jesteśmy na miejscu - usłyszałam jego głos

1 komentarz:

  1. Co to za miejsce ?!!
    Teraz będę chodziła cała podjarana , myśląc co dla niej przygotował :)x
    Co do tej pobudki , to dosłownie tak samo robi moja przyjaciółka ;)
    Wyspać się człowiekowi nie dadzą xd
    Super ci to wyszło <3
    ~Nikola

    OdpowiedzUsuń